Zoo we Wrocławiu
Zoo we
Wrocławiu
Krótka historia:
Zoo we Wrocławiu zostało otwarte 10
lipca 1865 roku i jest najstarszym Ogrodem Zoologicznym w Polsce. Z
tego powodu zachowały się stare budowle, przetrwają II Wojnę
Światową, co dodaje uroku różnym wybiegom. Zoo ucierpiało
podczas powodzi w 1997 roku.
Godziny otwarcia:
- styczeń, luty, listopad, grudzień:
poniedziałek – czwartek, kasy 9:00-15:00; teren zoo 9:00-16:00
piątek – niedziela i święta, kasy 9:00-16:00; teren zoo 9:00-17:00 - marzec, październik
poniedziałek – czwartek, kasy 9:00-16:00; teren zoo 9:00-17:00
piątek – niedziela i święta, kasy 9:00-17:00; teren zoo 9:00-18:00 - kwiecień – wrzesień
poniedziałek – czwartek, kasy 9:00-17:00; teren zoo 9:00-18:00
piątek – niedziela i święta, kasy 9:00-18:00; teren zoo 9:00-19:00
Cennik:
- normalny – 45 zł
- normalny (z UrbanCard Premium) – 30 zł
- dzieci 0-3 – za darmo
- seniorzy 75+ - za darmo
- ulgowy (dzieci, uczniowie od 3 do 21 roku życia, emeryci, renciści, osoby niepełnosprawne) – 35 zł
- ulgowy (z UrbanCard Premium) – 20 zł
- studencki (do 24 roku życia) – 40 zł
- rodzinny (2 dorosłych i maksymalnie 3 dzieci) – 150 zł
- rodzinny (z UrbanCard Premium) 120 zł
Imienne Karty Roczne:
- normalna – 120 zł
- normalna (z UrbanCard Premium) – 108 zł
- ulgowa – 80 zł
- ulgowa (z UrbanCard Premium) – 72 zł
- duplikat karty rocznej – 40 zł
Bilety dla grup:
- normalny (minimum 15 osób) – 35 zł/os.
- ulgowy (minimum 10 osób) – 25 zł/os.
- zajęcia edukacyjne (w języku polskim) – 10 zł/os.
- zajęcia edukacyjne (w języku angielskim) – 20 zł/os.
Oferty specjalne:
- rodzinny plus (z Wrocławską Kartą Rodzina Plus, 2 dorosłych + dzieci) – 120 zł
- rodzinny poniedziałek (dni robocze, tj. poza dniami ustawowo wolnymi, 2 dorosłych + maksymalnie 3 dzieci) – 120 zł
- studencka środka (dni robocze, tj. poza dniami ustawowo wolnymi) – 25 zł
- czwartek (dni robocze tj. poza dniami ustawowo wolnymi, emeryci, renciści, osoby niepełnosprawne) – 15 zł
- rodzinny zoo + Aquapark (2 dorosłych i maks. 3 dzieci) – 199 zł
Dodatkowo istnieje akcja „Zoo na
ratunek”. Którą można dobrowolnie wesprzeć, dodając do biletu
symboliczną złotówkę. Jest to akcja wspierająca zagrożone
gatunki.
Osoby z darmowym wejściem muszą
zgłosić się do kas po kupon, który upoważnia do wejścia na
teren zoo.
Ceny mogą się zmienić.
Godziny karmienia
(kwiecień – wrzesień):
- żyrafy siatkowane – 9:15
- niedźwiedzie brunatne – 9:30
- okapi – 10:00
- nosorożce indyjskie – 11:00
- pawiany – 11:00
- hipopotamy nilowe (Afrykarium) – 11:00
- pingwiny (Afrykarium) – 11:00
- kotiki (Afrykarium) – 12:00 i 15:00
- tapiry anta (Słoniarnia) – 12:00
- żółwie pustynne (Afrykarium) – 12:00
- manaty (Afrykatium) – 12:30
- żółwie pustynne (przed Terrarium) – 12:30
- lemury katta – 13:00
- słonie indyjskie – 13:30
- foki pospolite – 13:00
- pelikany – 13:00
- warany z Komodo (Terrarium; poniedziałek, środa, piątek) – 13:00
- kolczatki (Małpiarnia; kąpiele – tylko w środy) – 13:00
- rekiny (Afrykarium; poniedziałek, środa, piątek) – 13:30
- piranie i płaszczki (Akwarium, weekend) – 15:00
Dojazd:
Samochodem – najłatwiej dojechać do
Placu Grunwaldzkiego. Stamtąd są już drogowskazy pokazujące drogę
do zoo. Należy skręcić na rondzie w ulice Curie-Skłodowskiej,
jechać tą drogą cały czas prosto, aż za mostem Zwierzynieckim,
po przejechaniu przez rzekę, po prawej stronie będą pierwsze
budynki Ogrodu Zoologicznego. W okolicy głównego wejścia, po
przeciwnej stronie ulicy, jest parking płatny. Drogowskazy powinny
wskazać parking (z tego co wiem, jest ich kilka).
Tramwajem – spod Dworca Głównego
łatwo można dostać się tramwajem linii 2. Wystarczy wyjść z
głównego wejścia, skierować się na pobliskie skrzyżowanie,
przejść przez ulice i minąć przystanki. Tramwaj odjeżdża z
ulicy, gdzie jest przystanek tylko w jednym kierunku. Po wejściu do
pojazdu wystarczy dojechać na przystanek o nazwie „Hala Stulecia”.
Wysiądzie się naprzeciwko bramy głównej.
Statkiem – w trakcie sezony można do
zoo przypłynąć stateczkiem po Odrze. Przystań jest zaraz obok
Bramy Japońskiej, wejścia otwartego tylko w sezonie. Cena rejsu
wynosi odpowiednio: normalny – 20 zł, ulgowy – 15 zł.
Przed zoo:
Wejście do Zoo jest dosyć
charakterystyczne. To brama z kolumnami, a nad nią logo z lwem i
napisem. Przed nią istnieje zatoczka dla pojazdów, gdzie mogą
zatrzymać się taksówki, autokary by wysadzić bezpiecznie
pasażerów, albo samochody, żeby wysadzić osoby niepełnosprawne.
Jednak nie można zatrzymywać się na długo.
Po przekroczeniu bramy, należy udać
się na lewo. Na ścianie pokazana jest wielka mapa zoo. Co jest
niezwykle rzadkie, bo mapa znajduje się jeszcze przed zwykłym
wejściem. Zaraz obok tego są kasy. Po zakupie biletów, należy
przejść przez bramki. Te przypominają wejście na stadion. Jest
też wejście, przez które można przejść z wózkiem lub grupą
zorganizowaną, a bileterka stojąca obok sprawdza czytnikiem bilety.
W zoo:
Tuż po wejściu jest kilka istotnych
rzeczy. Po lewej, w budynku kas, znajdują się toalety. Naprzeciwko
wejścia jest wypożyczalnia wózków dla dzieci, płatne 10 zł na
chwilę obecną. Po prawej stoi automat z mapą płatną 3 zł oraz
przewodnikiem po Afrykarium za 13 zł (można ją też zakupić w
samym Afrykarium). Podobne automaty są w całym zoo niemal na każdym
korku. Obok automatu wielka mapa zoo.
Ja jednak postanowiłam zakupić mapę,
bo tak wygonie, a 3 zł to nie majątek. A poza tym jest to nadal
jakaś pamiątka. Ruszyłam wzdłuż drogi, w kierunku Sahary.
Sahara to wybieg wielbłądów i osłów,
jak i osobny pawilon, gdzie znajduje się żółw pustynny oraz
myszy. Przy budynku można kupić lody.
Gdy po wyjściu pójdzie się dalej,
wzdłuż ścieżki, dotrze się do antylop. W tym miejscu jedna część
zoo się kończy i trzeba zakręcić trak jak prowadzi alejka.
Naprzeciwko antylop znajdują się lwy.
Wybieg ten jest dosyć specyficzny, ponieważ można wejść do
specjalnego auta i poczuć się jak podczas wycieczek po Safarii. Ja
miałam to szczęście, że lew leżał bardzo blisko tego samochodu
(choć z początku nie było go normalnie widać), co potęgowało
wrażenie. Samochód przystosowany jest do dzieci, choć i dorośli
się tam zmieszczą (trochę gimnastyki nie zaszkodzi). Pojazd jest
zabezpieczony, wokół niego są kable elektryczne. A obok samochodu
wisi tablica informacyjna dotycząca lwów.
Wróciłam na ścieżkę, z której
zboczyłam i dotarłam do likaonów. Są to psy afrykańskie. Mają
charakterystyczny łaciaty kolor.
Obok psów znajduje się pawilon ze
zwierzętami z Madagaskaru. Nie, nie ma tam pingwinów, ale za to są
tam małpiatki, węże, jaszczurki. Podczas mojej wizyty była tam
wystawa rzeczy związanych z tą wyspą.
Po wyjściu z tego pawilonu, dotrze się
do toalet, sklepów z pamiątkami oraz restauracji, jak i
skrzyżowania dróg. Ja poszłam na lewo, bo potem i tak wróci się
w to miejsce.
Naprzeciwko tych budynków jest wybieg
dla żubrów. Przy tym drugim postanowiłam trochę przysiąść. Bo
w końcu dobrze jest posiedzieć przy żubrze.
Obok żubrów pelikany. Po drugiej
stronie mini park linowy dla dzieci, dodatkowo płatny. Ruszyłam
wzdłuż drogi aż doszłam do skrzyżowania. Postanowiłam iść
drogą na prawo.
Przy tej alejce znajduje się ścieżka
zdrowia dla dzieci. Można skoczyć w dal i porównać wyniki do
skoków zwierząt. Spróbowałam, byłam zającem. A obok tego
przejść po specjalnej ścieżce z zamkniętymi oczami i rozpoznać
po czym się depta (szyszki, igły, liście itd.).
Po drugiej stronie znajduje się żbik.
Miałam szczęście, bo akurat dostał jeść i był bardzo blisko
klatki. A te, jak to koty, uwielbiają się chować w zaroślach i
spać.
Idąc dalej drogą, wzdłuż wybiegu z
małpami, dotrze się do niedźwiedzi brunatnych. To klimatyczny
wybieg, ponieważ ścieżka jest podwyższona i zwierzęta można
obserwować z bliska, z góry. Naprzeciwko wybieg z małpami, o
którym wcześniej wspomniałam.
Gdy poszłam dalej, natrafiłam na
specjalnie zbudowany punkt widokowy. Znajduje się koło tego samego
wybiegu dla żbików, gdzie byłam wcześniej, tylko że z drugiej
strony. Można z niego obserwować pobliskie wybiegi. Rozciąga się
stąd ładny widok.
Za wybiegiem żbików łączą się
drogi. Jest to te same miejsce, gdzie była krzyżówka a ja poszłam
w prawo. Zatoczyłam małe kółko. Minęłam wcześniej wspomniane
sklepiki i wróciłam do żubrów. Stamtąd dalej drogą prosto, obok
okapi.
Swoją drogą okapi to bardzo ciekawe
zwierze. Skrzyżowanie konia, żyrafy i zebry. Ogólnie bardzo ładne
połączenie.
Po przeciwnej stronie są pingwiny i
kotiki afrykańskie. Wybiegi te wchodzą w skład Afrykarium.
Koło okapi, a za budynkiem restauracji
jest wybieg świni. Są ukryte, przez co zwiedzający dosyć często
je omijają. Mijając restaurację i kierując się za nią z głównej
alei na lewo, dotrze się do placu zabaw. I to także, przez to że z
boku, omijane jest przez rodziców.
Wróciłam na główną ścieżkę.
Poszłam dalej i natrafiłam na wybieg lam i strusi. Jeden leżał
tak, że wtopił się w pobliskie drzewo i mimo że był bardzo
blisko, ledwie go było widać. Po drugiej stronie są surykatki.
Mijając ranczo (do którego trafiłam
później) dotarłam do skrzyżowania dróg. Tu pojawił się
problem, bo dużo dróg i nie wiadomo dokąd iść, tak aby niczego
nie pominąć.
Postanowiłam wejść do Odrarium. Jest
to akwarium z rybami, które pływają w Odrze, czyli w rzece, która
przepływa przez Wrocław. Po raz pierwszy się spotkałam z czymś
takim i jest to świetna promocja dla regionu. Szczególnie, że
rzeka ta przepływa zaraz za murami zoo. W środku znajduje się też
zabawka wodna dla dzieci.
Po wyjściu z Odrarium, wróciłam w
pobliskie skrzyżowanie dróg.
Ruszyłam w kierunku Terrarium (droga
przylegająca z wybiegiem dla lam). Po prawej stronie minęłam
budowany wybieg dla wydr. Jeden z dwóch budowanych nowych wybiegów.
Najpierw jednak udałam się, mijając
lemury kappa, do Akwarium. Choć otworzyli Afrykarium, a w raz z tym
Oceanarium, nie zamknęli starego Akwarium. Można tam zobaczyć
najróżniejsze ryby z całego świata oraz inne stworzenia morskie.
Na przykład rybę co wygląda jak kamień.
Po wyjściu z budynku, który ma dwa
wejścia i trzeba iść w jednym kierunku, nie wracając się, dzięki
temu niczego się nie pominie, udałam się do Terrarium.
Aby wejść do pawilonu, trzeba wejść
po schodach. Wejście jest przystosowane dla osób niepełnosprawnych,
z wjazdem z boku budynku. Koło wejścia znajduje się kolejny
sklepik z pamiątkami i stragan z jedzeniem.
Po wejściu do środka zaraz obok
znajduję się toaleta. Samo Terrarium ma piętro i parter. Na
piętrze jest więcej zwierząt niż na dole. Podczas mojej
obecności, na większych wybiegach na parterze, były prowadzone
prace remontowe i czyszczące.
Skierowałam się więc na lewo,
wchodząc po schodach. Piętro jest podzielone na dwie części.
Jeśli patrząc od strony wejścia (stojąc do niego tyłem) jest
część prawa i lewa. Jak już wcześniej wspomniałam, poszłam do
lewej części, gdzie były przeróżne gatunki żab i ropuch oraz
żółwi. Jest też wejście do motylarni, gdzie można podziwiać
wylęg tych stworzeń oraz jak latają po całym pomieszczeniu w
pełnej okazałości. Jest też spora szansa, że usiądą na
ubraniach odwiedzających. W pomieszczeniu jest całkowity zakaz
dotykania motyli (można zrobić im przypadkowo krzywdę) jak i
klimat jest do nich przystosowany (duszno i gorąco).
Po wyjściu z motylarni przedostałam
się na drugą stronę (część prawa piętra) specjalnym
łącznikiem, dzięki czemu nie trzeba schodzić na dół. W tej
części są węże niemal każdego rodzaju jak i na przykład taki
kameleon.
Gdy zejdzie się na dół, można
natknąć się na większe zwierzęta, takie jak węże boa czy
warany z Komodo. Są też wybiegi, gdzie żółwie żyją razem z
jaszczurkami.
Po wyjściu z Terrarium udałam się na
lewo, a na skrzyżowaniu znowu na lewo, w kierunku drewnianego,
wysokiego domu. Tam właśnie jest Brama Japońska od strony
przystani. Wejście te jest czynne tylko w sezonie. Brama powstała w
1912 roku.
Skręcając w prawo, tak jak idzie
ścieżka, mija się jelenie oraz sajmiri (małpy podobne do
lemurów). Wybieg ten jest zbudowany tak, że zwierzęta specjalnym
tunelem, mogą dostać się ze swojego domu z lądu na wyspę.
Poszłam dalej i minęłam wybieg wydr
(ten stary) oraz sów. Klatki dla sów są dosyć ciekawe, bo są w
najstarszym budynku w zoo. Postawiony na samym początku istnienia
ogrodu, Baszta Niedźwiedzi, jak wskazuje nazwa, z początku służyła
niedźwiedziom, a potem wilkom i dzikom. Istniała możliwość
wejścia na piętro i podziwiania zwierząt z góry. Pamiętam jak
parę lat temu klatki te były niewykorzystywane, a zwierząt w nich
nie było w ogóle. Obecnie schody na piętro są zablokowane z
powodu wylęgu ptaków.
Idąc dalej natrafiłam na jelenie oraz
zwierzęta górskie. Przy pierwszej okazji skręciłam w kierunku
wody i przeszłam przez most, by wrócić do pawianów.
Za tym wybiegiem jest pawilon małp
człekokształtnych. Obok tego obraz, na którym można porównać
zasięg rąk człowieka i małpy.
Wróciłam w okolice Akwarium i
lemurów. Ale skoro już tu byłam, wycofałam się w kierunku
małpiarni. Koło tego są kangury, ale ja jednak weszłam do
budynku. W środku są szympanse, mniejsze małpki oraz wolno
chodzące dwa leniwce (dosłownie i w przenośni). Robi to bardzo
fajne wrażenie, gdyż zwierzęta te chodzą po gałęziach nad
ścieżką dla odwiedzających.
Po wyjściu skierowałam się z drogą
w kierunku głównej ulicy, gdzie jest wejście główne. Dotarłam
do Słoniarni. W jednym pomieszczeniu są słonie, tapiry i
hipopotamy.
Obok Słoniarni jest Ptaszarnia, która
na czas mojego pobytu była w remoncie.
Wróciłam w okolice Słoniarni. Po
przeciwnej stronie są nosorożce. Można je podziwiać z punktu
widokowego. Po zejściu z punktu poszłam na prawo.
Natrafiłam na wybieg tygrysa, wilka i
niedźwiedzia himalajskiego, a potem fok. Wybieg tych ostatnich jest
przystosowany tak, aby móc oglądać zwierzęta pod wodą jak i na
powierzchni.
Przez budowę wybiegu dla panter nie
było możliwości przejścia i trzeba było się wracać. Tym
lepiej, bo wyszedł tygrys, którego nie było chwilę wcześniej,
gdy przechodziłam do fok. Dalej poszłam na ranczo.
Ranczo jest po prostu zwykłą stajnią
z kucami i osłami. Przed budynkiem stoi bryczka z zabawkowym koniem
oraz różne narzędzia dotyczące rolnictwa. Obok rancza jest
dzieciniec zwierzęcy, czyli po prostu mini zoo. Tak jak w większości
zoo, były tam kozy, które chodziły luzem i można je było
pogłaskać i nakarmić, owce i osły. Obok mini zoo specjalne
miejsce, gdzie można umyć ręce.
Naprzeciwko wejścia do dziecińca
zwierzęcego jest budynek z największą atrakcją zoo, czyli
Afrykarium. Idąc do wejścia budynku, po lewej mija się żyrafy,
zebry oraz strusie.
Przy wejściu do budynku jest wejście,
gdzie można zostawić wózki dla dzieci z wypożyczalni wspomnianej
na początku. Po wejściu do środka, po lewej znajduję się sklep z
pamiątkami, chyba największy w całym ogrodzie. Mają tam duży
wybór, od maskotek, po długopisy i książeczki kończąc.
Na wprost wejścia można zrobić
pamiątkowe zdjęcie. Do wyboru jest też kubek ze zdjęciem,
wszystko odpowiednio płatne. Na prawo toalety i wejście do
akwariów.
Pierwsze akwaria przedstawiają
zwierzęta z Morza Czerwonego. Idąc dalej wychodzi się na zwykłe
wybiegi ze zwierzętami z Afryki, jak hipopotamy nilowe.
Za tymi wybiegami główna atrakcja
Afrykarium, czyli tunel biegnący pod wodą z akwarium z rekinami,
płaszczkami, rybami i żółwiem morskim.
Za tym akwarium jest pawilon wystawowy.
Gdy byłam, wystawa była poświęcona pingwinom. Obok tego toaleta,
ta sama co przy wejściu.
Idąc dalej, dochodzi się do klatki
schodowej. Schodząc w dół można zobaczyć pingwiny pływające
pod wodą i kotiki, jak i inne mniejsze ryby w osobnych akwariach.
Wchodząc na samą górę, tam gdzie znajduje się restauracja, można
wyjść nawy bieg pingwinów i kotików, i podziwiać je z góry. Gdy
byłam, akurat natrafiłam na godziny karmienia tych pierwszych.
Podczas karmienia były przedstawione
różne fakty i ciekawostki dotyczące pingwinów. Po pokazie poszłam
dalej.
Dotarłam do tzw. „Dżungli Kongo”.
Są tam krokodyle nilowe , manaty i żółwie. Manaty można oglądać
pod wodą jak i z góry. Dodatkowo są tam rośliny, które
przedstawione są tabliczkami.
Po wyjściu z dżungli wychodzi się
koło stoiska z napojami i jedzeniem. Schodząc w dół, znalazłam
się koło sklepu z pamiątkami przy wejściu.
Po zwiedzeniu Afrykarium skierowałam
się do wyjścia zoo. Zwiedziłam już wszystko co chciałam.
Ogólne wrażenia i
podsumowania:
W zoo spędziłam około 4 godziny,
choć przez to, że zostałam na karmieniu rekinów (które jednak
nie udało mi się zobaczyć) i pingwinów. Gdyby nie to, to całe
spokojne zwiedzanie trwałoby ze 3,5 godziny.
Zoo jest bardzo duże, choć na takiego
nie wygląda. Jest dużo gatunków zwierząt. Zwiedzając wszystko
można się zmęczyć, szczególnie dotyczy to małych dzieci. Można
wypożyczyć wózki dla dzieci, choć pojawia się taki sam problem
jak w Warszawie, czyli nie można wjeżdżać nimi do pawilonów.
Zoo jest wiekowe i dużo budynków
przetrwały wojnę, przez co ma się wrażenie w niektórych
miejscach, że cofnęło się w czasie. Mimo to zoo modernizuje
wybiegi i buduje nowe budynki, takie jak na przykład otwarte parę
lat temu Afrykarium.
I właśnie przez tą ostatnią budowle
bilety bardzo podrożały i są jedne z najdroższych w Polsce. Mimo
wszystko cena warta jest uczucia jakie towarzyszy człowiekowi, gdy
idzie się tunelem pod wodą, pozostając suchym.
Minusem jest rozgałęzienie ścieżek,
przez co czasem nie wiadomo jak iść, by zwiedzić wszystko i nie
wracać się. Sama osobiście pominęłam pawie, które znajdowały
się kompletnie nie po drodze, w jednych z narożników zoo.
Niestety, takie zoo były budowane w starym stylu pod postacią
zwykłego parku, więc pewnie sytuacja jeszcze niejednokrotnie będzie
powtarzać się w innych miastach. Przy tym pomagają drogowskazy
umieszczone na niemal każdych drogowskazach.
W całym zoo są wyznaczone miejsca dla
osób palących. Jest też dużo sklepików z pamiątkami i z
jedzeniem.
W ramach pamiątek, przy niektórych
wybiegach są specjalne automaty z monetami, z wizerunkiem zwierząt
(najczęściej tych, przy których wybiegach dany automat stoi).
Automaty te są zaznaczone na mapce, której można kupić.
Przy moście, już na zewnątrz zoo,
przy ulicy gdzie jeżdżą tramwaje, jest restauracja, z której
można skorzystać, jeśli chce zwiedzić się dalej okolicę.
Restauracja ta mieści się w budynku starego wejścia głównego
ogrodu.
Ogród Zoologiczny posiada również
darmową aplikacje na telefony komórkowe. Pokazuje on mapę, wybraną
przez siebie trasę zwiedzania, godziny karmienia i ciekawostki
dotyczące zwierząt.
Jeśli chodzi o mnie, byłam w zoo w
środku tygodnia, ponieważ wtedy jest luźniej (tak, nawet w
wakacje). To nie był mój pierwszy raz w tym zoo, przez co za bardzo
się nie gubiłam i wiedziałam jak iść. Wiem za to, dużo osób
wybiera się w weekend, a wtedy jest problem z wejściem do
Afrykarium. Ze względów bezpieczeństwa wpuszczana jest ograniczona
ilość osób, a gdy jest dużo chętnych, powstaje kolejka. Raz, gdy
byłam, czekałam półtorej godziny na wejście (było to jednak w
dzień dziecka, sobota i tuż po otwarciu Afrykarium). Nie wiem jak
jest teraz.
Dodatkowo większość rodziców z
dziećmi zwiedza tylko połowę zoo. Wiadomo, skupiają się na tych
najważniejszych zwierzętach ze względu na pociechy. Jednak na
odcinku od Terrarium do Baszty Niedźwiedzi i od Baszty do Małpiarni
nie spotkałam żadnej rodziny. Praktycznie na tej odległości jest
najspokojniej i najciszej, bo niemal nikt tam nie zagląda. Taka
zapomniana część zoo.
Mimo wszystko lubię chodzić do
wrocławskiego zoo od czasu do czasu. Co roku powstaje coś nowego,
zoo ciągle się zmienia, niektóre zwierzęta są w innych
miejscach, a i Afrykarium jest naprawdę piękne.
Dodatkowo:
W okolicy zoo jest słynna we Wrocławiu
Hala Stulecia. Od czasu do czasu odbywają się na niej targi (na
przykład wystawa psów, wystawa kotów) lub mecze siatkówki. Hala
ta mieści się dokładnie naprzeciwko wejścia głównego zoo. Chcąc
nie chcąc widzi się ją szczególnie jak jedzie się do ogrodu
tramwajem, a sam przystanek, jak już wcześniej wspomniałam nosi tą
samą nazwę.
Za Halą Stulecia jest Ogród Japoński.
By do niego trafić, trzeba spory kawałek przejść. Ogród ten jest
poświęcony kulturze wschodniej i jej przyrodzie. Bardzo przypomina
Ogród Botaniczny. Koszt biletów jest niewielki, normalny 4 zł, a
ulgowy 2 zł. Czynny jest tylko od kwietnia do końca października w
godzinach 9:00-19:00
Za to od 16 czerwca do 9 września 2018
roku kursuje linia turystyczna. Z okien zabytkowego tramwaju można
podziwiać dużą część Wrocławia, a przejeżdżając usłyszy
się opowiadanie przewodnika na temat istotnych miejsc. Tramwaj ma
swój własny rozkład jazdy i odjeżdża z przystanku „Hala
Stulecia”. Istnieje możliwość wrócenia w to samo miejsce, gdyż
tramwaj na mieście robi małą pętle (jedzie akurat w pobliże
rynku i wraca). Można więc z niego skorzystać, nawet jeśli
zostawiło się samochód na parkingu. Jest to bardzo fajna atrakcja
dla dzieci. Bilet w jedną stronę (Hala Stulecia/Zoo – Opera)
kosztuje normalny 8 zł, ulgowy 4 zł a rodzinny 16 zł, a w dwie
strony (Hala Stulecia/Zoo – Opera – Hala Stulecia/Zoo) normalny
12 zł, ulgowy 6 zł, rodzinny 24 zł. Sama przejażdżka w obie
strony to około 2 godziny.
Umiejscowienie
zwierząt, przeznaczenie pawilonów oraz ceny dodatkowych atrakcji
mogą się zmienić.
A wkrótce Ogród
Zoologiczny w Opolu.
Komentarze
Prześlij komentarz